Zapewne przewijając TikToka lub przeglądając YouTube’a przynajmniej raz natrafiłeś na filmik, w którym pewien sympatyczny jegomość opowiada, co go bawi, a przy okazji czule punktuje absurdy codzienności. To nie inny niż Daniel Midas – człowiek, który wdarł się na scenę polskiego stand-upu jak kometa, zostawiając za sobą nie tylko salwy śmiechu, ale i mnóstwo pytań: skąd się wziął, dlaczego wszyscy się nim zachwycają i… czy to nazwisko to naprawdę Midas? Sprawdźmy, co stoi za jego złotym dotykiem komedii!

Od sali wykładowej do sceny – czyli droga nietypowa

Daniel Midas nie zawsze marzył o byciu komikiem. Swoje pierwsze kroki stawiał – uwaga – na wydziale biologii! Tak, zanim rozbawił setki tysięcy fanów, analizował życie komórek. Ale życie to przewrotna komedia – pewnego dnia zamienił mikroskop na mikrofon i ruszył w trasę po polskich scenach stand-upowych. I chociaż nauka biologii nie daje możliwości rozśmieszania ludzi (chyba że opowiadasz o parowaniu pantofelków), to umiejętność obserwowania rzeczywistości została z nim na dobre.

Mistrz obserwacji i punktowania rzeczywistości

To właśnie ta czujność na absurdy świata i genialne puentowanie sprawiły, że Daniel Midas zyskał tylu fanów. Jego żarty nie są wymyślane „na siłę” – to błyskotliwe i ironiczne komentarze na temat otaczającego nas życia. Pociąg do Radomia? Pamiętnik z podstawówki? Praca w branży IT? Dla niego wszystko jest potencjalnym materiałem na występ. Umiejętnością trafiania w sedno mógłby dzielić się na wykładach – gdyby tylko znów chciał zasiąść na sali uniwersyteckiej.

Internet kocha Midasa

Daniel Midas zrozumiał, że dziś sukces zaczyna się w sieci. Jego filmy na TikToku i YouTubie biją rekordy popularności, a klipy z występów, okraszone jego charakterystycznym uśmiechem (i brodą, której możnaby pozazdrościć), krążą w internecie jak najlepsze memy. Midas zna zasady gry: krótki, chwytliwy content, dobra jakość, odpowiednia dawka autoironii i boom – masz viral. W świecie zdominowanym przez scrollowanie, Daniel nie daje się przewinąć. On się wciska do algorytmu i zostaje tam na dłużej.

Skromność level: mistrz

Mimo popularności Daniel Midas pozostaje zaskakująco… normalny. W wywiadach nie flexuje drogimi zegarkami, nie lansuje się na ściankach z kubkiem matchy i nie nagrywa stories z egzotycznych spa. Zamiast tego – żartuje z własnych błędów językowych, opowiada o niezręcznych sytuacjach i dalej chodzi po scenie w bluzie z kapturem. Publiczność to docenia, bo Midas, choć złoty, nie udaje bóstwa. To facet z sąsiedztwa, który zamiast pożyczyć wiertarkę, przynosi Ci suchara.

Obiecujący głos nowego pokolenia

Daniel Midas nie jest kolejnym stand-uperem z kalką starych żartów. To głos pokolenia Z (i trochę millenialsów), który w zabawny sposób potrafi opowiedzieć o tym, co rozpala grupowe czaty: irytujące call center, niekończące się reklamy mediów społecznościowych czy randkowanie w epoce aplikacji. Jego występy są jak lusterko z filtrami TikToka – prawdziwe, ale podrasowane humorem. Żartuje o sobie, o nas, o świecie – a wszystko to z lekkością i timingiem godnym zawodowego komika z wieloletnim stażem. Tylko że on dopiero się rozkręca.

Bez wątpienia Daniel Midas to postać, która będzie kształtować polski stand-up przez kolejne lata. Mimo że wciąż stosunkowo nowy w branży, już zdobył serca publiczności i przekonał do siebie nawet tych, którzy wcześniej omijali stand-up szerokim łukiem. Jego sukces to mieszanka pracowitości, dystansu do siebie i naturalnego talentu – a może też odrobiny alchemii, bo przecież gdzieś w tym wszystkim musi tkwić tajemnica Złotego Dotyku. Jedno jest pewne – Midas zamienia żart w złoto.

Zobacz też:https://swiat-i-ludzie.pl/daniel-midas-kariera-wiek-i-ciekawostki-o-komiku/